sobota, 10 grudnia 2011

Maria Czubaszek, Artur Andrus, „Każdy szczyt ma swój CZUBASZEK”


Kiedy Artur Andrus przepytuje Marię Czubaszek, musi być zabawnie. I jest. Ale nie tylko zabawnie – jest także mądrze.

Nie wiedziałem, że z panią Marią aż tyle mnie łączy. Okazało się, że oprócz upodobania do żartów słownych i sytuacyjnych (czego akurat byłem pewien) dotyczy to również takich kwestii jak stosunek do sensu życia, Woody’ego Allena, śmierci, palenia papierosów, seksu, kremacji czy autoironii. W alternatywnym życiu moglibyśmy zostać przyjaciółmi.

Książkę polecam przede wszystkim tym, którzy pamiętają osoby wymienione w poniższym cytacie.

AA: Wiem, że nie wierzysz, że tam, po drugiej stronie, coś istnieje. Ale załóżmy, że jest…
MC: Nie ma. Ale załóżmy, bo widzę, że ci zależy.
AA: To jak by wyglądało twoje niebo?
MC: Siedzę przy barze. Oczywiście palę, aniołki podają mi popielniczki. Obok dużo psów. Też przy barze. Dużo palących psów. Piją piwo wołowe. I sporo fajnych ludzi. Jacek Janczarski, Adaś Kreczmar, Jonasz Kofta, Jurek Dobrowolski. I tak sobie siedzimy przy barku i mówimy: „Po co to było się tak męczyć, jak tu jest tak fajnie?” (str. 267).

4 komentarze:

  1. Pięć na sześć książek, które także bardzo lubię (szóstej jeszcze nie czytałam) i w końcu opinie bez sponsoringu:) Już Pana lubię. Będę zaglądać tu często.
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Marto, oczywiście będzie mi miło Panią gościć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się ze wszystkim - z wyjątkiem papierosów, które udało mi się rzucić jakieś 30 lat temu i nie tęsknię...

    OdpowiedzUsuń
  4. Sosnowy blogu, "z wyjątkiem papierosów" to OGROMNIE dużo...

    OdpowiedzUsuń