środa, 13 czerwca 2012

Stanisław Jerzy Lec, „Myśli nieuczesane”


Umberto Eco: „Jest to książka, z której każdy cywilizowany, myślący człowiek powinien co wieczór przeczytać trzy lub cztery linijki, zanim zaśnie (jeśli w ogóle będzie mógł zasnąć)”.

Pamiętajcie o tym, że jeśli diabeł chce kogoś kopnąć, nie uczyni tego nigdy swym końskim kopytem, lecz swą ludzką nogą.

Co trzyma nas na tym globie prócz siły ciążenia?

Czy za karę, że nie wierzę w duszę, nie mam duszy?

Zawsze znajdą się Eskimosi, którzy wypracują dla mieszkańców Konga Belgijskiego wskazówki zachowywania się w czas olbrzymich upałów.

A może Bóg upatrzył mnie sobie na ateistę?

Błoto stwarza czasem pozory głębi.

Gdy stawimy się kiedyś w dezabilach z różnych epok w Dolinie Jozafata, co będziemy wspominać w rozmowach, czy ten krotki szmat życia, czy długi okres nieboszczykostwa?

Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość.

Dziwny jest człowiek. Czasem mordując się jako skazaniec w kamieniołomach, upatruje już sobie jakiś blok z granitu na własny pomnik.

Czy z oka Opatrzności spadła kiedyś ludzka łza?

Czy w określeniu „to człowiek myślący” kryje się komplement dla ludzkości?

W piekle diabeł jest postacią pozytywną.

Bogu co boskie, cesarzowi co cesarskie. A co ludziom?

Stosy nie rozświetlają ciemności.

Człowiek z człowiekiem prowadzi od wieków jeden monolog.

Optymizm i pesymizm różnią się jedynie w dacie końca świata.

I pomyśleć, że na tym ogniu, który ukradł Prometeusz bogom, spalono Giordana Bruno!

Wieko trumny od strony użytkownika nie jest ozdobne.

Z raju wygnano przecież jedynie Adama i Ewę. A jak się stamtąd wydostały na wolność lwy, orły, małpy, pchły itd. A nawet jabłka?

Zwracaj się do bogów obcych. Wysłuchają cię poza kolejką.

Rany się zabliźniają, ale blizny rosną wraz z nami.                                                       

Czym staje się diabeł, który przestaje wierzyć w Boga?

Niektóre charaktery są niezłomne, ale rozciągliwe.

Kto nie ma sumienia, musi to kompensować jego brakiem.

Jeśliś znał przed laty hienę i po latach spotkał ją jako wiewiórkę, niech to, żeś ją poznał, da ci chwilę zadumy.

Im mniejsi obywatele, tym większe zdaje się imperium.

Wymiar Niesprawiedliwości jest zawsze we właściwych rękach.

Żaden Torquemada nie wyciągnie z ludzi tylu sekretnych myśli, co żądza sławy.

Na każdym szczycie jest się nad otchłanią.

A może wykorzystamy kiedyś przemysłowo dusze ludzkie?

Nasze punkty widzenia pokrywają się. Idzie tylko o to, który który pokrywa.



Wszystkich „Myśli” jest ponad cztery tysiące siedemset.

poniedziałek, 28 maja 2012

Stary Testament, mówi Bóg


Do niewiasty [Bóg] powiedział: Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci (…) Do mężczyzny zaś Bóg rzekł: (…) przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła (…)

Zgładzę ludzi, których stworzyłem, z powierzchni ziemi: ludzi, bydło, zwierzęta pełzające i ptaki powietrzne, bo żal mi, że ich stworzyłem (…) I tak Bóg wygubił doszczętnie wszystko, co istniało na ziemi, od człowieka do bydła, zwierząt pełzających i ptactwa powietrznego; wszystko zostało doszczętnie wytępione  z  ziemi.

Jeżeli (…) nie będziecie Mi posłuszni i będziecie Mi postępować na przekór, to i Ja z gniewem wystąpię przeciwko wam i ześlę na was siedmiokrotne kary za wasze grzechy. Będziecie jedli ciało synów i córek waszych. Zniszczę wasze wyżyny słoneczne, rozbiję wasze stele, rzucę wasze trupy na trupy waszych bożków, będę się brzydzić wami. Zamienię w ruiny wasze miasta, spustoszę wasze miejsca święte, nie będę wchłaniał przyjemnej woni waszych ofiar. Ja sam spustoszę ziemię, tak że będą się zdumiewać wasi wrogowie, którzy ją wezmą w posiadanie. Was samych rozproszę między narodami, dobędę za wami miecza, ziemia wasza będzie spustoszona, miasta wasze zburzone.

Nawet jeśli będą prosić, nie będę słuchał ich wołania, a jeśli będą składać całopalenia i ofiary z pokarmów, nie przyjmę ich, ale raczej wyniszczę ich mieczem, głodem i zarazą (…) Ludzie zaś, którym [fałszywi prorocy] przepowiadają, będą wyrzuceni na ulice Jerozolimy jako ofiary głodu i miecza. Nikt ich nie pochowa, ani ich żon, ani ich synów, ani ich córek (…) I ustanowię przeciw wam cztery rodzaje [nieszczęść]: miecz,  aby  zabijał;  psy,  by  wywlekały;  ptaki  powietrzne i zwierzęta lądowe, by pożerały i wyniszczyły.


Wg Biblii Tysiąclecia.

sobota, 21 kwietnia 2012

Mikołaj Łoziński, „Reisefieber”


Ponieważ zdarza mi się nie zgadzać z poglądami Jerzego Pilcha, tym skwapliwiej korzystam z jego opinii (na skrzydełku książki), trafnie oddającej to, co sam myślałem w trakcie lektury i po niej.

Reisefieber jest książką, która dotyka istoty rzeczy. Mało jest książek, które z podstawowym tematem naszej doli, z tematem śmierci, próbują zmierzyć się tak frontalnie i z tak zadziwiającą brawurą (młodzieńczą beztroską?).
Jerzy Pilch

Przedśmiertne zdanie wypowiedziane po szwedzku przez matkę bohatera rozłożyło mnie na łopatki. To kwintesencja sensu istnienia.

PS Debiutancki Reisefieber lepszy od późniejszej Książki.

czwartek, 5 kwietnia 2012

Marek Aureliusz, „Rozmyślania”


Refleksje Marka Aureliusza (121-180 r.), cesarza-filozofa, dowodzą, że natura ludzka nie zmieniła się od tysięcy lat. Ktoś, kto czuje się lepszy i mądrzejszy od starożytnych Greków czy Rzymian tylko dlatego, że żyje dziesiątki wieków później niż oni, jest w oczywistym błędzie. I dziś warto skorzystać z „Rozmyślań”. Może nawet bardziej niż osiemnaście wieków temu…

Nie żyj tak, jakbyś miał zamiar żyć dziesięć tysięcy lat.

Dla wszystkich myślących i refleksyjnych.

środa, 4 kwietnia 2012

Carl Gustav Jung, „Wspomnienia, sny, myśli”


Wyznania 83-letniego Junga – spisane na trzy lata przed jego śmiercią.
Bez komentarza.

Gdyby ktoś powiedział, że jestem mądry lub „wtajemniczony”, nie mógłbym się z tym zgodzić. Pewnego dnia ktoś zaczerpnął kapeluszem wody z potoku. Co to znaczy? Że nie ja jestem tym potokiem. Stoję na brzegu. Nic nie robię. Inni ludzie stoją nad tym samym potokiem, najczęściej jednak uważają, że powinni coś robić. Ja nie robię nic. Nigdy nie uważałem, że powinienem być tym, kto ma się troszczyć, by wiśniom urosły ogonki (…)
Tak więc jestem jednocześnie zawiedziony i nie. Jestem rozczarowany ludźmi i jestem rozczarowany sobą (…) Nie umiem wydać jakiegoś ostatecznego osądu, ponieważ zjawisko życia i zjawisko, jakim jest człowiek, są zbyt wielkie. W miarę upływu lat coraz mniej sam siebie rozumiałem; im byłem starszy, tym mniej sam siebie znałem, tym mniej wiedziałem o sobie.
Jestem sobą zdumiony, rozczarowany i rozradowany. Jestem przygnębiony, przybity, uniesiony. Jestem tym wszystkim i nie umiem tego wszystkiego zebrać w całość. Nie jestem w stanie wydać ostatecznego osądu co do wartości lub bezwartościowości; nie wyrokuję o sobie i o moim życiu. Właściwie nie mam jakiegoś ostatecznego osądu – w żadnej sprawie. Niczego nie jestem do końca pewny (…)
Świat, w który jesteśmy wtrącani rodząc się, jest brutalny i okrutny, a zarazem pełen boskiego piękna. Uznanie, czy przeważa w nim bezsens czy sens, to kwestia temperamentu (…) Żywię trwożną nadzieję, że jednak sens przeważy szalę i wygra bitwę (strony: 417-421).

poniedziałek, 27 lutego 2012

Wisława Szymborska, wybory subiektywne

Przyznam, cierpię na pewien wstydliwy defekt: od zawsze nie ulegam czarowi poezji. Może to kwestia błędu w DNA, który wyczulił mnie na (mniej formalną) prozę, a operowy komunikat sopranistki uczynił nieprzyswajalnym.

Jest wszakże jeden wyjątek: pani Wisława S. Forma jej wierszy nigdy mi nie przeszkadzała, a jeśli chodzi o treść… Cóż, kiedyś chciałem wytoczyć Autorce proces o nielegalne zawłaszczanie myśli.
Mam konkretne dowody. Jakie? Proszę bardzo.

Metafizyka
Było, minęło.
Było, więc minęło.
W nieodwracalnej zawsze kolejności,
bo taka jest reguła tej przegranej gry (…)

Obmyślam świat
Obmyślam świat, wydanie drugie,
wydanie drugie, poprawione,
idiotom na śmiech,
melancholikom na płacz,
łysym na grzebień,
psom na buty (…)
Świat tylko taki. Tylko tak
żyć. I umierać tylko tyle.
A wszystko inne – jest jak Bach
chwilowo grany
na pile.

Sto pociech
(…) Ledwie odróżnił sen od jawy,
ledwie domyślił się, że on to on,
ledwie wystrugał ręką z płetwy rodem
krzesiwo i rakietę,
łatwy do utopienia w łyżce oceanu,
za mało nawet śmieszny, żeby pustkę śmieszyć (…)
rekordem jego mowy jest tryb warunkowy,
rozumem gani rozum,
słowem: prawie nikt,
ale wolność mu w głowie, wszechwiedza i byt
poza niemądrym mięsem,
patrzcie go!

Wszelki wypadek
Ocalałeś, bo byłeś pierwszy.
Ocalałeś, bo byłeś ostatni.
Bo sam. Bo ludzie. Bo w lewo. Bo w prawo.
Bo padał deszcz. Bo padał cień.
Bo panowała słoneczna pogoda.
Na szczęście był tam las.
Na szczęście nie było drzew (…)

O śmierci bez przesady
Nie zna się na żartach,
na gwiazdach, na mostach,
na tkactwie, na górnictwie, na uprawie roli,
na budowie okrętów i pieczeniu ciasta.
W nasze rozmowy o planach na jutro
wtrąca swoje ostatnie słowo
nie na temat (…)
Nie ma takiego życia,
które choć przez chwilę
nie było nieśmiertelne.
Śmierć
zawsze o tę chwilę przybywa spóźniona.
Na próżno szarpie klamką
niewidzialnych drzwi.
Kto ile zdążył,
tego mu cofnąć nie może.

środa, 15 lutego 2012

Joanna Bator, "Piaskowa Góra"


To nie jest książka, o której można by powiedzieć "ulubiona". Nie wszystkim odpowiada turpizm (dla niektórych byłby to zapewne realizm psychologiczny).
Ze względu na język i styl "Piaskowej Góry" powiedziałbym jednak pani Bator (bez cienia wątpliwości): "Szacunek".