Przyznam: zaczynałem lekturę z pewną rezerwą, ale to uczucie opuściło mnie zupełnie po pierwszych dwudziestu stronach „Zajezierskich”. Jestem pod wrażeniem zarówno przedsięwzięcia, jak i sposobu realizacji zamysłu. Panorama doprawdy imponująca, a wątki i postaci poprowadzone po mistrzowsku. Trudno się oderwać.
Nie przeczytałem jeszcze dwóch kolejnych tomów „Cukierni”, ale kusi mnie, żeby powiedzieć już teraz: pani Gutowska-Adamczyk weszła dzięki swojej sadze do historii polskiej literatury. Że to na wyrost? Zobaczymy. Myślę, że „Potop” czy „Chłopi” muszą się trochę posunąć. Nawet jeśli ktoś doda „toutes proportions gardées”…
Cóż, stanąć obok Sienkiewicza to nie tylko zaszczyt, ale i spora trema tudzież ogromne wyzwanie. Pocieszam się tym, że w dwóch kolejnych tomach coś się szanownemu Autorowi nie spodoba i wrócę, gdzie moje miejsce. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńmga
Guciu, przypadek "Zajezierskich" jest w Ulubionych o tyle nietypowy, że opinia uwzględnia także głos mojej Zaufanej Czytelniczki. Czuję się pewniej i pozostanę przy swoim zdaniu.
OdpowiedzUsuńPS. Nie przewiduję powrotów.
Przeczytałem dwa pozostałe tomy i teraz już WIEM: „Potop” i „Chłopi” MUSZĄ się trochę posunąć...
OdpowiedzUsuńCała nadzieja w przyszłości, której nie dożyjemy. Nie dane nam więc będzie sprawdzić tych proroctw. Ale i tak, mimo niezasłużonego wywyższenia, serdecznie pozdrawiam, służka i podnóżka, czy jak tam to było u Fredry ;-)
OdpowiedzUsuńInternet skraca czas oczekiwania - dożyjemy.
OdpowiedzUsuńProroctwo opieram na wewnętrznej pewności. Czuję się trochę jak Zuzanna Blatko.
Nie wywyższam - oddaję sprawiedliwość (szczerze chyląc czoła).