sobota, 17 grudnia 2011

Justyna Bargielska, „Obsoletki”


„Obsoletki” robią wrażenie. Mocne. Są tu poniekąd na prawach wyjątkowych, bo nie pasuje do nich określenie „ulubione”.

W książeczce pani Bargielskiej podobają mi się przede wszystkim język, skojarzenia i stosunek do tabu. W książeczce pani Bargielskiej mniej podobają mi się język, skojarzenia i stosunek do tabu. Czasem jest smacznie, a czasem niesmacznie. Wychodzi dużo lepiej niż remis, co uznało także jury Nagrody Literackiej Gdynia.

Próbka: Akurat przyszła do mnie siostra z synem. Nie winię jej, bo już wiem, że to moja nieuważna podświadomość zabiła Pawła, ale dla celów synchronicznych chcę podkreślić, że akurat wtedy do mnie przyszli i zrobili ten swój klasyczny wir powietrzny, na który ja i moje wodne dzieci patrzyliśmy z cienkiej krawędzi pomiędzy wzruszeniem ramion a załamaniem nerwowym (str. 10/11).

Oryginalne pisanie poetki prozą – raczej dla osób o mocnych nerwach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz